poniedziałek, 7 marca 2011

181. Justyna Andrzejewska PORTRETY fotografie

14 marca 2011
Piekarnia Cichej Kobiety, Zielona Góra

fot. Igor Myszkiewicz

Justyna Andrzejewska; urodzona w Gnieźnie w 1986 roku, długo szukająca tej właściwej drogi, którą to klarownie ujrzała 3 lata temu i oddała się jej bez reszty. Studentka Instytutu Sztuk Wizualnych w Zielonej Górze oraz Wyższego Studium Fotografii w Jeleniej Górze gdzie pod opieką Wojciecha Zawadzkiego doskonali swe ciągle niedoskonałe oko.
Galeria prac Artystki.

fot. Tamara Kretowicz-Dobrychłop

Fotografia to proces bardzo intymny mocno obciążony aspektem technicznym gdzie samo pojęcie aparatu rejestrującego demokratycznie bez wartościowania odgrywa istotną role często wymykającą się samemu fotografowi. Powodując sytuacje z którą musimy się mierzyć wielokrotnie wyciągając kolejną rolkę z koreksu. Potem na nowo widzimy świat wcześniej odkryty, wracamy i następuje zweryfikowanie naszych wspomnień, często odmiennych od tego co zapamiętaliśmy. W momencie kiedy do głosu dochodzi człowiek ze swoimi emocjami, grymasem, spojrzeniem, nieodgadnioną tajemnicą w twarzy zaczyna się rozgrywka niebanalna wymagająca od fotografa nie tylko umiejętności obsługi aparatu, wrażliwości, zdolności obserwacji światła wymaga od nas bycie człowiekiem umiejącym patrzeć słuchać i rozumieć to co widzimy.

fot. Tamara Kretowicz-Dobrychłop

Portret jest jedną z trudniejszych dyscyplin towarzyszących nam od początku powstania fotografii i bez wątpienia najczęściej decydujemy się utrwalać nasz świat poprzez pryzmat otaczających nas ludzi. Otaczając się portretami naszych bliskich dajemy im życie na nowo zamykamy świat w dwuwymiarowej przestrzeni i sprawiamy że to co nastąpiło to historia którą później przeciwstawiamy innym oczom w innym czasie często na nowo odkrywaną relacją, której nie do końca możemy być świadomi. Dotarcie do wnętrza człowieka jest niebanalnym zadaniem często będącym poza zasięgiem niejednego fotografa; nie mam na myśli powierzchownych zdjęć wizerunku portretowanej osoby przypadkowych migawek z życia często ujmujących i urokliwych pozostawiających nas w bezemocjonalnej pustce codzienności. Portret prezentowany przez Justynę stara się poszukiwać cząstki ludzkiej w nas samych, w naszej zwyczajności i banalności, w naszych codziennych, z pozoru nienaruszalnych, maskach, mając na uwadze to gdzie się znajdujemy traktując z taką samą siłą przestrzeń i człowieka stając się w pewnym sensie bezkrytycznym narzędziem do rejestracji. Nie bez znaczenia jest postawa autorki, z pozoru bierna nie narzucając odbiorcy swojego zdania o portretowanej osobie, jest to przygoda, w którą wybieramy się samotnie, zdzierając kolejne warstwy ukryte pod płaszczem codzienności.

Marek Lalko


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz