Anna pokazała powstały w ciągu ostatnich lat cykl malarski, uzupełniony grafiką cyfrową. Wystawa ma dwa oblicza – obrazy mają swoje odpowiedniki w postaci druków cyfrowych, odwróconych kolorystycznie.
Siostra Autorki, Małgorzata Maja Nabel-Bubień w towarzyszącym wystawie folderze pisze tak:
„W jaki nurt wpisują się prace współczesnych artystek? Feministyczno – bojówkowy czy raczej zahaczający o przestrzeń gospodarstw kuchenno-domowych? Bo oto mamy kobietę i jej prace a więc pokusa jej zaszufladkowania jest przemożna. Ile razy zacny profesor zwracając się do studentki lekko zmrużywszy oczy mówił: Ależ kobiece malarstwo! W domyśle należące właśnie do jednego z wyżej opisanych nurtów.
W przypadku prac Anny trudno będzie nam jednak znaleźć punkt zaczepienia z tak zwanym konceptem female, ponieważ mamy tutaj do czynienia z logiką i harmonią bliższą raczej nowoczesnym technologiom niż sferze emocji i wyobrażeń. Skrupulatne i przemyślane topografie, krajobrazy wszechświata, zderzenie struktur największych z cząstkami elementarnymi dają obraz dojmującej samotności człowieka pozostawionego gdzieś na małej planecie. Czy to obraz świata sprzed czy po Wielkim Wybuchu? Czy to, co oglądamy, jest historią wszechświata czy naszą okrutną przyszłością? Nasuwa się tutaj tekst z "Historii stworzenia świata" Huberta Spiętego Dobaczewskiego z Lao Che : Od Wielkiego Wybuchu wszystko się zaczęło/Kosmos wiatry miał i upiornie go wzdęło/Jękną sromotnie tedy, zawyły gdzieś psy/Tak oto przebiegły narodziny planety.
Wielki okrąg z pienistymi brzegami, jakby wypluwający świat.
Uwikłani w sprawy codzienne, wpatrzeni w ziemię, którą zdeptujemy w żmudnym marszu pokoleń, rzadko kiedy podnosimy głowy do góry, by spadł nam na twarze pył cząstek, w który niebawem sami się obrócimy. Czego szuka autorka w tych pustych i zimnych przestrzeniach? Dlaczego jej kobieca natura wystrzeliła się w kosmos znany nam tylko z satelitarnych zdjęć NASA? Razem z nią znaleźliśmy się w miejscu i czasie, w którym był nas absolutny brak, i o którym jeszcze nie wszystko wiemy. Czasem zapominamy, że gigantyczne mikroby pożerają nas po kawałku i że to one zostaną, kiedy nas już nie będzie.
Czy jesteśmy skazani na żywot kulki skrywającej się we własnym cieniu? Przerażający a jednak pociągający logiczny świat.”
Współorganizatorem wystawy był Okręg Zielonogórski ZPAP.
Siostra Autorki, Małgorzata Maja Nabel-Bubień w towarzyszącym wystawie folderze pisze tak:
„W jaki nurt wpisują się prace współczesnych artystek? Feministyczno – bojówkowy czy raczej zahaczający o przestrzeń gospodarstw kuchenno-domowych? Bo oto mamy kobietę i jej prace a więc pokusa jej zaszufladkowania jest przemożna. Ile razy zacny profesor zwracając się do studentki lekko zmrużywszy oczy mówił: Ależ kobiece malarstwo! W domyśle należące właśnie do jednego z wyżej opisanych nurtów.
W przypadku prac Anny trudno będzie nam jednak znaleźć punkt zaczepienia z tak zwanym konceptem female, ponieważ mamy tutaj do czynienia z logiką i harmonią bliższą raczej nowoczesnym technologiom niż sferze emocji i wyobrażeń. Skrupulatne i przemyślane topografie, krajobrazy wszechświata, zderzenie struktur największych z cząstkami elementarnymi dają obraz dojmującej samotności człowieka pozostawionego gdzieś na małej planecie. Czy to obraz świata sprzed czy po Wielkim Wybuchu? Czy to, co oglądamy, jest historią wszechświata czy naszą okrutną przyszłością? Nasuwa się tutaj tekst z "Historii stworzenia świata" Huberta Spiętego Dobaczewskiego z Lao Che : Od Wielkiego Wybuchu wszystko się zaczęło/Kosmos wiatry miał i upiornie go wzdęło/Jękną sromotnie tedy, zawyły gdzieś psy/Tak oto przebiegły narodziny planety.
Wielki okrąg z pienistymi brzegami, jakby wypluwający świat.
Uwikłani w sprawy codzienne, wpatrzeni w ziemię, którą zdeptujemy w żmudnym marszu pokoleń, rzadko kiedy podnosimy głowy do góry, by spadł nam na twarze pył cząstek, w który niebawem sami się obrócimy. Czego szuka autorka w tych pustych i zimnych przestrzeniach? Dlaczego jej kobieca natura wystrzeliła się w kosmos znany nam tylko z satelitarnych zdjęć NASA? Razem z nią znaleźliśmy się w miejscu i czasie, w którym był nas absolutny brak, i o którym jeszcze nie wszystko wiemy. Czasem zapominamy, że gigantyczne mikroby pożerają nas po kawałku i że to one zostaną, kiedy nas już nie będzie.
Czy jesteśmy skazani na żywot kulki skrywającej się we własnym cieniu? Przerażający a jednak pociągający logiczny świat.”
Współorganizatorem wystawy był Okręg Zielonogórski ZPAP.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz